wtorek, 25 października 2016

I came back!!: I'm dancer forever. Plus rzucam studia :*

Znacie takie uczucie, że wszystko robicie nie ze swojej woli, tylko dlatego, że tak trzeba? Tak właśnie czułam się przez ostatnie 1,5 roku liceum, kiedy mimo, że marzyłam o medycynie, jakimś kontakcie ze sztuką/tańcem/literaturą, a zajmowałam się matematyką. Ostatnio siedząc na uczelni poczułam dokładnie-to-samo-uczucie. W głowie pojawiło mi się pytanie, które powinno się pojawić dużo wcześniej (ale lepiej późno, niż później): co ja tu robię, do cholery?? 3 tygodnie zajęło mi przypomnienie sobie, że przecież ja nie lubię matematyki :D Wiem, co pisałam na początku: "kocham moje studia". Na to złożyło się sporo rzeczy m.in. spoko wykładowcy, nowi ludzie, nowa rola w życiu-oficjalne bycie studentką mile połechtało moje ego ;) A sama matematyka? No cóż, ja jestem istotą społeczną, nie jestem w stanie spędzić życia w towarzystwie cyferek, literek i znaczków. A przede wszystkim nie jestem w stanie poświęcać wystarczającą ilość czasu na naukę do matur, a przecież to jet numerem jeden. Ale skończmy już ten stresujący temat nauki ;)
Dziś pierwszy raz od 3 lat byłam na zajęciach tanecznych!!! I wszystko nagle nabiera sensu ;) Żeby wiedzieć jak się czuję, musicie wiedzieć, że ja śnię o tańcu, myślę o tańcu przynajmniej 3 razy dziennie, czytam o tańcu, piszę o tańcu, podryguję sobie codziennie do muzyki i gdzieś tam, mimo wszystko, przez te ostatnie lata trochę piruetów pokręciłam ;) I przed pisaniem tego posta wybierałam drążek baletowy, który niebawem stanie u mnie w pokoju. A naprzeciwko pewnie powieszę reprodukcje Degasa. O ile zapał nie skończy mi się na tym drążku i kupieniu materaca :P Nareszcie czuję, że zaczynam żyć! Nadrobić te 3 lata, ach, ileż to będzie pracy! Wspaniale! ;)) Na szczęście coś tam zostało mi z czasów, kiedy tańczyłam. Do szpagatu jeszcze trochę brakuje, ale zamierzam dojść na obie nogi do Świąt ;P I jutro idę do teatru. Też pierwszy raz od nie-pamiętam-kiedy. Pierwszy rząd, makijaż, sukienka itd. Będzie pięknie! :) Tylko z butami będzie problem. Z butami zawsze jest problem. 

I z tym, jakże kobiecym problemem, zostawię was tego wieczoru, dobrej nocy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz